Nad morze tylko z własnym prowiantem!

Chyba jak każdy od czasu do czasu lubię jeść „na mieście”. Można spróbować innej kuchni niż domowa, zainspirować się, nie trzeba stać „przy garach”, a co najważniejsze, nie trzeba zmywać. Zatem plusów jest całkiem sporo. Jaki jest minus? Taki że jedzenie nie będzie nam smakować, będzie nieświeże, a przy tym stosunkowo drogie. I to wraz ze zbliżającym się sezonem trafia nam się coraz częściej. Dochodzę ostatecznie do wniosku że podczas sezonu na wycieczki nad morze będziemy zabierać własny prowiant i do tego Was też zachęcam. Może kiedy obroty spadną a właściciele punktów gastronomicznych przekonają się że turysta to nie idiota to coś się zmieni.

Jako przestroga recenzja z ostatniej wizyty w Krynicy Morskiej i „restauracji” Beta. Zasiadamy do stolika. Otwieramy kartę. Ryby pomijamy bo już się przekonaliśmy że przy cenie 100-150 zł za kg i tak ryba nie jest świeża. Ja nie mogę się jednak oprzeć pokusie i zamawiam zupę rybną i sałatkę z grillowanym kurczakiem, przy czym pytam kelnerkę czy sałatki są podawane na sałacie czy na kapuście pekińskiej (osobiście na kapuście nie lubię). Otrzymuję odpowiedź że na sałacie, więc zamawiam. Mąż nie chciał tłustej i starej panierki więc zamówił udko z kurczaka bo to jedyne mięso bez panierki w karcie. Po 3 minutach od złożenia zamówienia na stół trafia zupa. Biała breja z koperkiem. Pytam czy nie zaszła pomyłka bo zupa wygląda na żurek lub ogórkową a ja zamawiałam rybną. Kelner przekonuje że to rybna. Więc próbuję. Zupa smakuje jak stary żurek z dolaną wodą, z makaronem jak z rosołu i z okruszkami pieczonego łososia – chyba pozostałość po innym kliencie. Za kilka minut na stolik trafia sałatka – oczywiście na bazie kapusty pekińskiej!!! i udo z kurczaka z ziemniakami. Czas przygotowania sugeruje że danie nie było świeżo przyrządzone. Smak potwierdza nasze przypuszczenia. Udo jest jak ugotowane i odsmażone w dodatku lekko kwaśne. Całość do niczego. No może oprócz ziemniaków i kapusty. Po odjęciu zupy, którą z miejsca zareklamowaliśmy rachunek opiewał na ponad 50 zł!!! Pytam za co? W restauracjach, w których do tej pory byliśmy zadowoleni z jedzeni,a obserwujemy także obniżenie jakości. Czy wszyscy kucharze na sezon opuszczają nasz kraj? Czy to kwestia nieświeżych produktów? Nie wiem. Wiem tylko że ja nie chcę być tak traktowana. Nie mam zdjęć potraw bo byłam tak wkurzona że nawet nie pstryknęłam. Weszłam za to na stronę restauracji na facebooku i okazało się że nie jestem osamotniona w ocenie tego co jest tam serwowane. Szkoda że nie przeczytałam zanim tam weszliśmy… Was natomiast przestrzegam.

Jeśli w sezonie udało Wam się zjeść gdzieś dobre jedzenie dajcie proszę znać w komentarzu. może jeszcze nie wszystko stracone?

20160612_183837

1 responses to “Nad morze tylko z własnym prowiantem!

Dodaj odpowiedź do Turystyczny Przewodnik (Podróże Włóczykijów) Anuluj pisanie odpowiedzi